Aktualności
Afera w Bolszewie. Rodzice bronią księdza
powrótPonad 70 osób zebrało się wczoraj przy kościele parafialnym w Bolszewie. Rodzice dzieci przystępujących w tym roku do Komunii Świętej oraz mieszkańcy Bolszewa chcieli w ten sposób odpowiedzieć na nieprawdziwe według nich informacje, które ukazały się w środę w lokalnym radiu. - Chcemy udowodnić prawdę – mówili mieszkańcy Bolszewa i okolic.
Według doniesień prasowych ksiądz z Bolszewa miał odmówić matce autystycznego dziecka przyjęcia sakramentu Eucharystii. Sprawa wywołała burzę w Bolszewie. Rodzice jeszcze tego samego dnia postanowili wyjaśnić sytuację. Do dyskusji doszło wczoraj wieczorem w kościele podczas przygotowań do pierwszej komunii. Według relacji uczestników spotkania w kościele, reportrka lokalnego radia, weszła na ambonę i powiedziała, że ksiądz kłamie.
Jak wyjaśniają rodzice, wszystko zaczęło się od składki w ramach podziękowania dla księdza. Jednej z mam, która pracuje w rozgłośni radiowej, to się nie spodobało.
- Zapowiedziała, że poruszy wszelkie możliwe służby łącznie z urzędem skarbowym i z nagraniem oszczerczym w stosunku do naszego księdza i próbowała wymusić na nas żebyśmy zaniechali tego postanowienia - mówi jedna z mam, Marzena Pallach.
Rodzice zignorowali groźbę i postanowili kontynuować zbiórkę pieniędzy. Jak uważają w odwecie dziennikarka, posługując się mieszkanką Bolszewa oraz jej chorym dzieckiem, oczerniła księdza. Matka Dominika nie wiedziała, że jej rozmowa z dziennikarką zostanie w ten sposób wykorzystana.
- Reporterka postanowiła zrobić audycję o tym w radiu, przekręciła zupełnie całą sytuację, ponieważ nie było takiego zdarzenia, że ksiądz odmówił tej pani przyjęcia dziecka do pierwszej komunii. Powiedziała, że robi to tylko dla pracy – zapewniali zebrani przy kościele rodzice.
Rodzice są poruszeni całą sytuacją. Stanęli w obronie księdza i matki chorego Dominika. Księża z tej parafii są niezwykle ofiarni i oddani – mówili. Do późnych godzin wieczornych stali przy kościele, rozmawiali z księdzem, z mediami i wyjaśniali całą sytuację.
- Taki nam prezent ludzie zrobili i musimy się teraz z tym borykać, chcemy z rodzicami wyrazić nasze stanowisko, to jest atak na wiarę i na kościół. Z naszej strony nie było jakiegoś zaniedbania, nie było odrzucenia czy pogardzenia. Sytuacja została niepotrzebnie wywołana i zrobiła bardzo dużo zła – stwierdza ksiądz Jacek Stępień, proboszcz parafii w Bolszewie.
Dziennikarka nie chciała wyjaśnić sytuacji z rodzicami dzieci pierwszokomunijnych. Sprawą zajęła się również gdańska kuria.
Komentarze
obyśmy nigdy nie dali się również tak podejść