Aktualności
Józef Jagódzki: Dom sąsiada gasił w samych majtkach i na boso
powrótDo 10 maja trwa plebiscyt Dziennika Bałtyckiego "Strażak Pomorza". Zagłosuj na Józefa Jagódzkiego z Orla! Wyślij na nr 72355 SMS o treści: och.5 (2,46 zł z VAT)
Od jak dawna jest Pan strażakiem ochotnikiem?
Nie pamiętam dobrze, który to był rok. Chyba 1960. Na pewno zaczynałem od młodzieżówki.
A dlaczego wstąpił Pan do OSP?
Pochodzę z kielecczyzny. Pamiętam, że zawsze było u nas dużo pożarów. Z reguły paliły się słomiane strzechy. Myślę, że kierował mną taki młodzieńczy zapał.
Miał Pan w rodzinie jakiś strażaków?
Mój ojciec pracował w kamieniołomach, gdzie nabawił się pylicy. Wiem, że bardzo chętnie wstąpiłby do OSP, ale co z tego, kiedy wystarczyło, że zrobił zaledwie dwa kroki i już miał zadyszkę. Jestem więc pierwszym strażakiem w rodzinie.
Lubi Pan to, co robi?
Bardzo. A teraz, kiedy jestem na emeryturze, bycie strażakiem stało się dla mnie jeszcze istotniejsze. To nie tylko moja praca, ale też rozrywka. To moje hobby. Bo a to przejdę się do remizy sprawdzić sprzęt, a to umyję samochód strażacki. Lepsze to, niż gdybym siedział w domu i się nudził lub wyglądał przez okno.
Jaka była najtrudniejsza akcja, w której brał Pan udział?
To było w kieleckim, w miejscowości Osa. Płonęła wioska, w której było około pięćdziesięciu gospodarstw. Po partyzantach zostało tam dużo schronów i wszystko zaczęło się walić. Strach było do tego podejść. Kiedy tam jechaliśmy, była północ. Nie mieliśmy odpowiedniego strażackiego ubioru, ani sprzętu. Złapaliśmy co mogliśmy i ruszyliśmy im z pomocą. Nie zapomnę tego nigdy.
Bał się Pan o swoje życie?
Raczej nie zdawałem sobie sprawy z niebezpieczeństwa, w którym się znajdowałem. Szedłem na całego.
Późna godzina nie ułatwiała za pewne strażakom zadania?
Zdecydowanie nie. Noc jest najgorsza. Kiedy zawyje syrena, a człowiek zbudzi się tak nagle ze snu, jest bardzo roztargniony. Mnie ogarnia wówczas jakieś takie nieprzyjemne napięcie. Pamiętam sytuację chyba sprzed trzech lat. Syrena wyła na całego, a ja nie mogłem się za nic obudzić. W końcu, kiedy wstałem z łóżka, zobaczyłem w oknie, że cały szczyt domu sąsiada jest w płomieniach. Wyskoczyłem z domu jak szalony. Dopiero przy remizie zorientowałem się, że jestem bosko i mam na sobie tylko majtki. Nie przejąłem się jednak za bardzo. Odpaliłem samochód i pognaliśmy sąsiadowi na pomoc.
No tak, w takiej sytuacji liczy się przede wszystkim czas
Szybki wyjazd jest najważniejszy. Nasza jednostka nie ma z tym żadnego problemu. Wystarczy, że zawyje syrena, a my za dwie, trzy minuty jesteśmy już gotowi do wyjazdu.
Dlaczego warto oddać na Pana głos?
Myślę, że koledzy, którzy zgłosili mnie do udziału w plebiscycie, wybrali mnie dlatego, ponieważ jestem najstarszy w jednostce.
Komentarze
powinien wysłać kilka SMS za Twoją wspaniałą pracę społeczną.
Bardzo zachęcam do wysyłania SMS
powinien wysłać kilka SMS za Twoją wspaniałą pracę społeczną.
Bardzo zachęcam do wysyłania SMS